Wprowadzenie do modlitwy opartej na Ewangelii z 15 Niedzieli Zwykłej – 10.07.2005 HISTORIA:W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami:„Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.” [Mt 11,25-30]

OBRAZ DO MODLITWY: zobaczmy Jezusa, który wysławia w swojej modlitwie Ojca za Jego upodobanie w ludziach prostych, a potem zaprasza swoich utrudzonych słuchaczy do przyjścia do Niego po ukojenie ich dusz.

PROŚBA O OWOC MODLITWY: prośmy, abyśmy potrafili jak Jezus wysławiać Boga i otwierać się w prostocie serca na Jego objawianie nam siebie; prośmy też, byśmy znaleźli u Jezusa ukojenie duchowe, przyjmując to jarzmo i brzemię, które od Niego pochodzi, a nie to, które wynika z naszych pomysłów na życie.

PUNKTY POMOCNE DO MODLITWY:

Jak na pustyni w Duchu Świętym, tak tu modli się Jezus do swego Ojca – Abba. Wysławia swego Ojca za fakt, że objawieniem swoim obdarzył prostaczków, a nie mądrych i roztropnych, bo takie było Jego ojcowskie upodobanie. Skoro Ojciec przekazał Synowi wszystko, to także to swoje upodobanie, by objawiać się prostaczkom. W takim razie to im Jezus objawi Ojca. A jeśli czują utrudzenie, to ich zaprasza, by w Nim znaleźli pokrzepienie.

1. Ojcze, Panie nieba i ziemi.

Żydzi odnosili się do Boga z tak wielkim szacunkiem, że graniczyło to wręcz z lękiem. W Starym Testamencie Boga wzywano przede wszystkim jako Stwórcę, Pana, Sędziego sprawiedliwego. Niemożliwym wydawało się wejście w jakąkolwiek relację zażyłości, bądź poufałości z Panem Zastępów. Samo imię Boże było tak święte, że nawet nie ośmielano się go wymawiać.

Choć Jezus nie zapomina, że Bóg jest Panem nieba i ziemi, to jednak wyraża swoją relację do Boga szczególnym terminem „abba”, przez który odzwierciedla synowską intymność z Bogiem, swoim Ojcem. Jest to fakt bez precedensów w Starym Testamencie. Wzywanie Boga jako swojego Ojca stanowi stałą podstawę modlitwy Jezusa. Jezus przeżywał swoją relację synowską z Bogiem jako podstawowy wymiar swego istnienia. Wzywając Boga na wzór dziecka, mówiąc do Niego „Abba, Ojcze”, czynił Jezus coś, co dla Żydów zakrawało na profanację.

Czy potrafimy w naszym odniesieniu się do Boga przeżywać Jego bliskość przenikniętą tkliwością, bez zapominania o Jego autorytecie Pana nieba i ziemi? Czy odczuwamy w naszej relacji do Niego zarówno Jego wielkość, jak i Jego bliskość?

2. Ojcze, takie było Twoje upodobanie.

Jezus znający najlepiej swego Ojca, w modlitwie zwróconej do Niego cieszy się Jego upodobaniem, jakie w Nim widzi. Jak widać Ojciec nie tylko ma upodobanie w Nim jako swoim Synu, ale też Jego upodobanie wyraża się w podejściu do stworzonych przez Niego ludzi. Ten wielki Pan nieba i ziemi jako Ojciec ma swoje upodobania, które nie są znakiem jakichś Jego zachcianek czy kaprysów, lecz wrażliwości serca. I to wrażliwe serce Ojca ma upodobanie, by się objawiać ludziom prostym i pokornym, ludziom o sercach wrażliwych, którzy z prostotą dziecka otwierają się na objawianie się Boga.

Cechą ucznia Jezusa jest również wołanie do Boga „abba” i zawierzenie się z dziecięcym zaufaniem bezwarunkowej miłości Ojca. Doświadczenie bycia umiłowanym dzieckiem Boga jest rysem określającym ucznia Jezusa i gwarantującym właściwe relacje miłości do ludzi. Pierwsi chrześcijanie nigdy nie odważyliby się zwracać się do Boga tak poufale, gdyby ich tego nie nauczył sam Jezus Chrystus. Ta aramejska forma zwracania się do ojca należała pierwotnie do zdrobniałej mowy dziecięcej i zawierała w sobie ten sam ładunek emocjonalny, co nasze słowo tata lub tatuś. Z biegiem czasu jednak w kręgach rodzinnych nabrała szerszego znaczenia, stając się równoważnikiem określenia mój ojcze lub drogi ojcze.

Jak my zwracamy się do naszego Boga? O czym myślimy i co odczuwamy, gdy codziennie modlimy się Boga „Ojcze nasz…”? Czy Bóg dla nas jest kimś, kto zwraca się do nas z zainteresowaniem, miłością i troską, w sposób charakterystyczny dla postawy ojca wobec jego dzieci? Możemy też zastanowić się nad wadami swojego ojca i spróbować zobaczyć, czy podobnie nie widzimy Boga jako Ojca. Czy rezerwa, lęk, niepewność relacji z twoim ojcem nie staje się sposobem reagowania na Boga?

3. Nikt nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić

Komu Jezus zechce objawić tego Boga, którego zna tak dobrze jako swego Ojca, mającego przede wszystkim upodobanie w Nim? Zapewne również otwartym na to objawienie prostaczkom. On przyszedł na ten świat, aby objawić ludziom zapomniane Oblicze własnego Ojca. Nasze dziecięctwo Boże stało się możliwe dopiero dzięki Tajemnicy Wcielenia Bożego Syna. Ojciec niebieski przez Boską adopcję zechciał uczynić nas „synami w Synu”.

Dla wielu chrześcijan mówienie do Boga „Ojcze” niełatwo przechodzi im przez gardło. Dla nich ich ziemski ojciec to często osoba przepracowana i nie mająca dla nich nigdy chwili czasu, lub ten, który bije za byle co, zależnie od swojego nastroju. I w konsekwencji nie chcemy znać Boga jako Ojca, bo takie rodzą się nam skojarzenia. Pamiętajmy więc, że Bóg jest Ojcem dla ludzi w tak szerokim i ścisłym znaczeniu, że na to imię nie zasługuje w tym sensie żaden z ojców ziemskich (por. Mt 23, 9). Bóg jest Ojcem wszystkich ludzi i dlatego właśnie wszyscy mogą zwracać się do Niego takim imieniem.

Czy zostało nam już objawione przez Jezusa ojcowskie Oblicze Boga? Jak głęboko zapadło ono w moje serce w mojej codziennej relacji do Boga?

4. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.

Jezus zaprasza do siebie utrudzonych słuchaczy i obiecuje im pokrzepienie. Ale o dziwo, to pokrzepienie nie płynie ze słodkiego „nic-nie-robienia”. Jezus proponuje przychodzącym swoje jarzmo i brzemię. Jarzmo ma być słodkie, a brzemię lekkie, co nie wydaje się łatwe do zrozumienia w pierwszej chwili. Jednak nasze utrudzenie pochodzi częstokroć z dźwigania innego jarzma, które sami sobie nakładamy. W to miejsce możemy przyjąć jarzmo i brzemię Jezusowe i wtedy doświadczymy paradoksalnie pokrzepienia w słodyczy Jego jarzma i lekkości Jego brzemienia.

Czy ufam Jezusowi zapraszającego mnie w moim utrudzeniu, by wymienić moje własne jarzmo i brzemię na to, które On proponuje? Czy czuję, jak On mnie pokrzepia dzień po dniu?

ROZMOWA KOŃCOWA: Prośmy Jezusa, byśmy stawali się ludźmi pełnymi prostoty serca otwartego na objawianie się Boga jako naszego Ojca. Zaufajmy Mu oddając wszelkie utrudzenia, by przyjąć w to miejsce Jego słodkie jarzmo i Jego lekkie brzemię. Możemy też na wzór Jezusa wysławiać naszego Boga za to wszystko, co odczujemy, że nas w Nim pociąga. Powierzajmy Jezusowi szczególne pragnienia, które podczas modlitwy się w nas zrodziły.

Opracował O. Tadeusz Hajduk SJ